wtorek, 8 lipca 2008

Randez-vous ze śmiercią


Książka rozpoczyna się słowami: "-Rozumiesz przecież, że ją trzeba zabić?", które zupełnie przypadkiem podsłuchał detektyw- Herkules Poirot. Z początku nie myślał, że słowa te będą miały większe znaczenie w najbliższej przyszłości.
W Jerozolimie pojawia się pewna amerykańska rodzina, która bardzo zwraca na siebie uwagę z punktu widzenia medycznego oraz psychologicznego. Pani Boynton sprawuje nad swoją rodziną bezwzględną tyranię. Macocha kontroluje, rządzi i decyduje za życie dorosłych juz członków rodziny, czego powodem są zaburzenia psychiczne. Najmłodsza córka ma początki schizofremii.
Fragment rozmowy dwojga z rodzeństwa:

"-Zgadzam się, że ona powinna umrzeć. Jest obłąkana. Gdyby była normalna nie potrafiłaby tak san dręczyć. Od lat powtarzamy, że tak dłużej być nie może, ale od lat to trwa. Powtarzamy, że ona musi umrzeć, ale ona wciąż żyje. Chyba nigdy nie umrze, jeżeli...
-Jeżeli jej nie pomożemy! - dokończył za nią brat.
-Tak! - Carol zacisnęła pięści."

Jak można się słusznie domyślać pani Boynton umiera. Jednak ciężko ustalić czy jest to śmierć naturalna, czy morderstwo.
W każdym razie zagadka jest naprawdę bardzo trudna, chociaż aż tak bardzo skomplikowanie nie wygląda. Zaskoczenie mnie bardzo zaskoczyło i nigdy nie będę potrafiła sobie odpowiedzieć na pytanie: "Jak Poirot do tego doszedł?" pomimo, że wszystko jest dokładnie wyjaśnione w książce. Polecam, naprawdę warto się jest troche pogłowić. Takiego zakończenia się na pewno nie spodziewacie. ;)

Brak komentarzy: